151/2011 Betty Q & Crew- czyli stare nowe trendy. Burleska górą.
Wiele osób zadaje mi pytanie gdzie ja znalazłem tak wspaniałe kobiety do zdjęć. Wobec tego zdradzę kilka tajemnic przeprowadzając wywiad z nimi. Oczywiście załączone zdjęcia mojego autorstwa.
Za pomoc w realizacji sesji dziękuję Izie.
Buddabar: Przychodząc na Wasz występ przyznam że byłem sceptycznie nastawiony a to co zobaczyłem zachwyciło mnie. Kwintesencja i ekslozja kobiecości. Dziewczyny - skąd pomysł i jaka to siła by urealnić
taki pomysł?
Sailor Kitty: W moim przypadku zaczęło się od tego, że
bardzo chciałam tańczyć, żeby mieć odskocznię od codzienności. Miałam nadzieję
spróbować czegoś nowego, a że natknęłam się na burleskę, postanowiłam spróbować
i... wciągnęło mnie bez reszty:). Projekt wymaga od nas sporo pracy i
zaangażowania, jako że jesteśmy same sobie sterem, żeglarzem i okrętem (z Betty
na mostku kapitańskim, naturalnie:)), ale komplementy, miłe słowa i zachwyt w
oczach publiczności wynagradzają wszystkie trudności.
Brown Sugar: W moim przypadku wszystko zaczęło się od
zajęć z tańca pod skrzydłami Betty. One pozwoliły mi w pełni odkryć moja
kobiecość, zaakceptować swoje ciało i nabrać ogromnej pewności siebie. Chęć
wstępowania była naturalną konsekwencją fascynacji tańcem i możliwości
spełnienia się na scenie.
Buddabar: Czy traktujecie to serio czy bardziej jako przygodę?
Betty Q: Gdybyśmy nie traktowały burleski i pin up show
choć trochę serio- nie udałoby nam się dojść do tego co mamy- zgadzam
się z Candy w sprawie konsekwencji, ale gdyby ten projekt nie byłby dla nas
przygodą, pasją... myślę, że nie czytalibyście teraz tego wywiadu! Każda z nas ma inne podejście, dysponuje czasem w innym
wymiarze, każda wkłada w projekt dużo energii i pomysłów. Nie jest to nasze
podstawowe zajęcie, wszystkie zajmujemy się Betty Q & Crew 'po godzinach',
ale wkładamy w to dużo serca. Mamy nadzieję, że to widać!
Brown Sugar: Zaczynamy być coraz bardziej zaangażowane w
prace nad występami, wciąż poszukujemy nowych inspiracji. Ja dołączyłam do dziewczyn niedawno, jak były
już pełnym zespołem z pomysłem na dynamiczny rozwój burleski w Polsce. Myślę ze
wszystko w życiu czemu poświęca się dużo energii, czasu i przede wszystkim co
pozwala nam się realizować, traktuje się serio.
Sailor Kitty: Dla mnie była to miła przygoda, mam plany
zawodowe związane z zupełnie inną branżą, ale jeśli uda mi się rozwinąć temat w
swojej okolicy (Trójmiasto), to będę bardzo szczęśliwa.
Buddabar: Ile pracy kosztowało Was zanim doszło do pierwszego
występu?
Betty Q: Zaczęłam od przygotowania gruntu: pracowałam nad
tym aby jak najwięcej osób dowiedziało się o tym, co robimy. Przygotowywałam
się oglądając pokazy burleski i uczęszczając na warsztaty za granicą, bo póki
co w Polsce niewiele się działo. Przygotowywałam kostiumy i aranżacje
sceniczne. Moje pierwsze pokazy były solowe. Potem dołączyły dziewczyny. I
zaczęło iskrzyć, więc ze wspólną energią wszystko już było łatwiejsze.
Pin Up Candy: Pracy? To była sama przyjemność.
Spotykałyśmy się na regularnych treningach. Od razu było widać, która
dziewczyna czuje ten styl. Powoli nasza grupa się powiększa!
Buddabar: Czy występ to zabawa czy dawka wielkiej adrenaliny i
stresu?
Betty Q: Bez tremy nie ma aktora, performera... nie ma
dobrego występu! Trzeba też pamiętać, że występ to nie tylko te 15 minut na
scenie, ale przygotowania, pilnowanie, aby wszystko było dopięte na ostatni
guzik. Czasem te przygotowania są bardziej stresujące niż sam dopracowany show.
Ale dla tych chwil adrenaliny i świetnej zabawy jesteśmy w stanie zrobić dużo!
Dlatego szybko nasze numery nie znikną ze scen. Możecie być tego pewni!
Sailor Kitty: Na początku stres potrafił obezwładnić tuż
przed wyjściem na scenę, ale im dłużej się to robi, tym więcej ma się z tego
zabawy.
Brown Sugar: To ogromna dawka pozytywnej adrenaliny i niesamowita zabawa.
Brown Sugar: To ogromna dawka pozytywnej adrenaliny i niesamowita zabawa.
Buddabar: Czy robicie striptiz?
Pin Up Candy: Nie, choć w naszych występach są elementy
"strip" - rozbierania się i "tease" - droczenia się.
Paradoksalnie, nasze występy są bardziej skierowane do kobiet. To kobietom ma
się podobać w jaki sposób zdejmujemy rękawiczkę. Mężczyzna pod tym względem nie
jest widzem wymagającym.
Betty Q: Staramy się stworzyć numery, które są piękne i
ciekawe dla całej publiczności, a jednocześnie pokazują dużą dawkę kobiecej
siły. Dlatego wśród dziewczyny lubią nasze show. Nie widzą tam
uprzedmiotowionej kobiety robiącej stritease. O to właśnie nam chodzi.
Buddabar: Czy Was to w jakiś sposób podnieca, czy jest to gdzieś
ukryty sposób na ekshibicjonizm?
Betty Q: Wychodząc z twojego założenia każdy artysta jest
ekshibicjonistą. Bo chcę pokazywać swoje pomysły, uczucia, przemyślenia,
koncepcję estetyki. Lubimy to, co robimy, inaczej nie zajęłybyśmy się burleską
i pin up show...
Sailor Kitty: W naszym projekcie chodzi bardziej o
pochwałę kobiecości i kobiecej seksualności.
Buddabar: Ok, a na co dzień się tak ubieracie, czy chodzicie w
tym po domu, czy tańczycie tak przed swoimi facetami?
Betty Q: Czasem tak, czasem nie... Ja lubię często
zmieniać swój wizerunek. Lubie w naszych czasach, że w kilka minut możesz
zupełnie zmienić swój styl i wciąż być sobą. Nie jestem Betty Q przez 24
godziny na dobę. Bawię się wizerunkiem. Ale przyznaje- ostatnio bywam retro
bardzo często.
Sailor Kitty: Przemycam pewne elementy tego stylu do
codziennego ubioru, całość w stylu retro byłaby dla mnie zbyt dosłowna. Facet
jeszcze nie doczekał się osobistego show, ale na pewno to nastąpi:).
Brown Sugar: Staram się powoli przemycać elementy naszej
stylistyki do codziennego ubioru. Udało nam się wstrzelić w dobry moment gdyż
tak naprawdę w chwili obecnej ta moda wraca i nie tak trudno jest znaleźć w sklepach
ubrania inspirowane modą lat 40 i 50.
Buddabar: Czy Wasi faceci nie są o Was zazdrości?
Sailor Kitty: Mój na pewno!
Pin Up Candy: Mój narzeczony jest o mnie zazdrosny, ale
nie muszę wcale występować na scenie, żeby był. Jest on też najważniejszym recenzentem
moich występów. To on ocenia czy coś jest "za bardzo" czy jeszcze
nie. Nie opuścił jeszcze ani jednego naszego występu.
Dziękuję za rozmowę i udział w sesji. Dziękuję również za umożliwienie zdjęć kawiarnii Caffee Galeri Sztuki Stara Praga znajdującej się przy ul. Ząbkowskiej 13
Dziękuje za słońce i deszcz, Straży Miejskiej za nie wypisanie mandatu.
Subscribe to:
Posts (Atom)