Spotkałem się z Wojtkiem Cugowskim w Lublinie na zdjęcia. Na początku atmosfera jak na pierwszej randce z Tindera niby wiadomo z kim, ale w głowie: „No oby nie była przypału.”
Wojtek od razu rzucił, że będzie jechał za mną samochodem. Myślę: „No super… tylko ja nie mam zielonego pojęcia, gdzie w tym mieście zrobić zdjęcia. To się może źle skończyć.”
Na szczęście musieliśmy jeszcze podskoczyć po gitarę do studia, więc zamieniliśmy role i tym razem ja śledziłem jego. I wtedy zobaczyłem te stare PRL-owskie garaże. No sztos! Do tego obok wielka hala sportowa. Miejsce idealne, trochę brudne, trochę monumentalne, akurat pod klimat rockmana.
Dojechaliśmy, wyciągam aparat, a ręce prawie jak na pierwszym koncercie w remizie, niby wiesz co robisz, ale w środku lekka trema. Wojtek, jakby wiedział, że potrzebuję kopa, chwycił gitarę i walnął parę akordów. I to było jak strzał z Red Bulla, od razu nabrałem energii.
Dalej to już poszło gładko, kadry same wpadały, rytm złapaliśmy w sekundę. Facet po prostu zrobił robotę, a ja tylko naciskałem spust.
I mam przeczucie, że jeszcze nie raz się spotkamy, bo takie sesje to czysta frajda.
Kiev 88 / Lublin 08.2025












No comments:
Post a Comment
Wszelkie niecenzuralne komentarze będą usuwane.